Shiart-artystycznie
W Rzepie R.Ziemkiewicz jak zwykle ,po ch³opsku:
"Katastrofa posmoleñska
Z góry muszê przeprosiæ, ¿e ten felieton bêdzie marny. Dobry felieton wymaga dystansu, dobry felieton powinien zabawiæ czytelnika oryginaln± konstrukcj±, skojarzeniami, raczej ci±æ skalpelem ironii, ni¿ waliæ na odlew.
Co jednak zrobiæ, je¶li autor siadaj±c do s³ów u¶wiadamia sobie, ¿e ma ju¿ do¶æ, ¿e jest w koñcu tylko cz³owiekiem, i to cz³owiekiem doprowadzonym do bezsilnego stanu „wyj¶æ, skrzywiæ siê, wycedziæ szyderstwo”, a wrêcz − splun±æ z pogard±… I je¶li waga spraw odbiera chêæ do popisywania siê zawijasami pióra.
A posmoleñska katastrofa to sprawa zbyt powa¿na, by chcia³o mi siê na niej æwiczyæ „lapidarno¶æ stylu”. Tak, nie pomyli³em siê w tytule − chodzi mi tu o katastrofê posmoleñsk±. Katastrofa smoleñska sama w sobie by³a wystarczaj±cym nieszczê¶ciem, ale zaraz po niej przysz³a druga: katastrofa pañstwa polskiego, katastrofa w³adzy, w krytycznym momencie sprawowanej przez ludzi, których poziom umys³owy i etyczny wystarcza do podawania pi³ek na boisku, ale nie dorasta do wymogów stawianych mê¿om stanu.
W katastrofie pierwszej stracili¶my prezydenta, kilkudziesiêciu szefów urzêdów centralnych, pos³ów, dzia³aczy spo³ecznych i zas³u¿onych obywateli. Ale zaraz potem stracili¶my jeszcze wiêcej. Stracili¶my jako pañstwo godno¶æ i pozycjê podmiotu polityki miêdzynarodowej, staj±c siê jej przedmiotem.
Stracili¶my je dlatego, ¿e dla pana premiera Tuska w tym momencie najbardziej ze wszystkiego liczy³o siê, ¿eby dobrze wypa¶æ przed kamerami i w oczach przywódców s±siednich krajów, od których wydaje siê ca³kowicie uzale¿niony emocjonalnie. Najwa¿niejsz± jego trosk± w obliczu narodowej tragedii by³o to, aby nie przynios³a ona korzy¶ci politycznemu rywalowi. Wszystko inne od³o¿one zosta³o na bok. Po pierwsze − byæ na miejscu tragedii pierwszym, przed znienawidzonym rywalem, i z dobrym ¶wiat³em oraz na dobrym tle obj±æ siê z premierem Putinem. Po pierwsze, odegraæ g³ówn± rolê w kiczowatej telenoweli „pojednanie narodów”. Po pierwsze, u¿yæ ca³ej swej medialnej i politycznej sfory do pomniejszenia, wyszydzenia, uniewa¿nienia nieszczê¶cia, a zw³aszcza do odarcia z godno¶ci i powagi tych, którzy w tym momencie mieli czelno¶æ zachowywaæ siê normalnie. Normalnie, to znaczy − podnosiæ sprawy wa¿ne i broniæ zdrowego rozs±dku oraz pamiêci o tym, jakie s± mechanizmy pañstwa, któremu premier RP, kieruj±c siê logik± scenariusza ³zawej telenoweli, odda³ za bzdurno pe³niê w³adzy nad ¶ledztwem, i jaka jest natura w³adzy sprawowanej przez jego liderów.
[b]Mam o Donaldzie Tusku z ka¿dym tygodniem coraz gorsze zdanie, ale, wbrew jego medialnej klace, nigdy nie bêdê z niego robi³ idioty. A przecie¿ to w³a¶nie oznacza³oby teraz powa¿ne potraktowanie ol¶nienia, jakiego niby dozna³ premier po sze¶ciu miesi±cach, po tym, jak dawno ju¿ popio³y wystyg³y, dowody zosta³y przemielone i zaorane, zeznania urzêdowo skorygowane, a oryginalne czarne skrzynki poddane Bóg jeden wie jakim zabiegom konserwacyjnym. Gdyby uwierzyæ, ¿e oto teraz, po sze¶ciu miesi±cach opluwania „ma³piarni” (jak nas nazwa³ us³u¿ny Adam Michnik), wyszydzania i deprecjonowania wszelkich przejawów krytycyzmu wobec rosyjskiego „¶ledztwa”, rugowania z mediów dziennikarzy odmawiaj±cych podporz±dkowania siê ob³udnej propagandzie, k³amliwego powtarzania, ¿e wszystko jest znakomicie, wspó³praca uk³ada siê wzorowo, jeste¶my dopuszczani do ka¿dej informacji na ka¿dym szczeblu − teraz oto nagle po³apa³ siê biedny ch³opczyna z boiska, ¿e go ruscy okiwali. ¯e ich raport jest „bezdyskusyjnie nie do przyjêcia”. A nawet, ¿e s± w Rosji − Bo¿e ty mój! − ¼li ludzie, którzy chc± ukryæ prawdê!
Nie, pan premier − podkre¶lam to z ca³± moc±, wbrew jego chwalcom − nie jest idiot±. Pan premier na pewno s³ysza³ kiedy¶ nazwê „Kursk”, by do tego jednego przyk³adu siê ograniczyæ, i wie, jak wygl±daj± ¶ledztwa prowadzone przez oficjalne rosyjskie komisje rz±dowe, na czele których staje W³adimir Putin. Pan premier ma zapewne telewizor i kabel, w którym oprócz kana³ów sportowych jest te¿ Discovery, History i National Geografic, i na ka¿dym z tych kana³ów móg³ sobie bez trudu obejrzeæ film pokazuj±cy w szczegó³ach rzeczywisty przebieg katastrofy okrêtu, który, wedle obowi±zuj±cego, oficjalnego dokumentu z podpisem przyjaznego Wo³odii, zatopiony zosta³ przez „nieznan± ³ód¼ podwodn± zachodniej konstrukcji”.
Medialna sfora na us³ugach w³adzy przez pó³ roku z maniackim uporem wyszukiwa³a po Internecie anonimowych wpisów do ob¶miania, o sztucznej mgle albo o tym, ¿e samolotu w ogóle nie by³o, wyci±ga³a wszelkie mo¿liwe szalone teorie spiskowe o kosmitach, organizowa³a „autorytety” do ich wyszydzania. Nie wysilali siê natomiast medialni dysponenci na to, ¿eby przypomnieæ Polakom historiê rozmaitych radzieckich i rosyjskich „¶ledztw”, ¿eby opisaæ, jak to siê robi za wschodni± granic±, ani jak siê owe sowieckie „dochodzenie prawdy” ma do konwencji chicagowskiej, i szerzej, w ogóle do wszelkich zasad w cywilizowanym ¶wiecie uwa¿anych za oczywiste. Przeciwnie, za pokazanie, jak Rosjanie rozwalaj± wrak polskiego Tupolewa, zlikwidowano „Misjê specjaln±”.
W momencie oddania ca³ego ¶ledztwa Rosji by³o jasne, ¿e zostanie ono przeprowadzone wed³ug standardów sowieckich. Nie by³o innej mo¿liwo¶ci. Rosja nie ma innych ni¿ sowieckie narzêdzi i mechanizmów, nie ma ekspertów, którzy nie kierowaliby siê ¿elazn± zasad± dopasowywania faktów i dowodów do jedynie s³usznej tezy, a jedynie s³uszna teza jest zawsze taka, ¿e rosyjska technika jest niezawodna, rosyjskie procedury s± niezawodne, i rosyjscy ludzie te¿ nigdy nie zawodz±. Konkluzje oficjalnego raportu MAK by³y jasne i oczywiste od chwili, gdy Donald Tusk nie odwa¿y³ siê wykorzystaæ jedynej istniej±cej mo¿liwo¶ci umiêdzynarodowienia ¶ledztwa. Mam wierzyæ, ¿e dopiero teraz, nagle, po pó³ roku, zda³ sobie z tego sprawê?
Donald Tusk, powtórzê po raz trzeci, nie jest idiot±. Ma po prostu takie priorytety, ¿e najwa¿niejsze jest dla niego utrzymaæ siê na sto³ku. W sprawie Smoleñska te¿ kierowa³ siê wy³±cznie tym priorytetem − nie daæ siê Kaczyñskiemu, nie pozwoliæ, aby katastrofa pomog³a mu odbudowaæ znaczenie i wróciæ do w³adzy, nie pozwoliæ, aby zbudowano wokó³ niej mit.
A ¿eby to siê mog³o udaæ, polsk± racjê stanu trzeba by³o spisaæ na straty.
Donald Tusk na pewno s³ysza³ nie tylko nazwê „Kursk”, ale i nazwê „Kopernik”. Starszym przypomnê, m³odszym wyja¶niê, ¿e tak nazywa³ siê I³-62, w którego katastrofie w roku 1980 zginê³o 88 osób. I, rzecz bez precedensu w dziejach imperium, choæ radzieccy eksperci oczywi¶cie robili to co zawsze, to znaczy twardo od pierwszej chwili zwalali ca³± winê na nie¿yj±cego kapitana i z oburzeniem zaprzeczali mo¿liwo¶ci awarii technicznej przoduj±cego technologicznie radzieckiego samolotu, ostatecznie, nagle, w oficjalnym raporcie znalaz³a siê konkluzja, ¿e to w³a¶nie rozerwanie wadliwej turbiny by³o przyczyn± tragedii. Bo ustalono to na najwy¿szym szczeblu. W zwi±zku z trudn± ju¿ wtedy sytuacj± w PRL, towarzysze radzieccy wyj±tkowo pozwolili towarzyszom z Warszawy na tak nies³ychan± rzecz, jak przyznanie prawdy.
S±dzê, ¿e tak samo wyobra¿a³ sobie bieg wypadków premier Tusk. ¯e ¶ledztwo bêdzie wiadomo jakie, i wiadomo ile warte, ale Putin nie ma przecie¿ ¿adnego interesu go upokarzaæ − ka¿e wiêc napisaæ raport tak, ¿eby jego sojusznik nie straci³ przed w³asnym narodem twarzy, z jakim¶ tam elementem wspó³odpowiedzialno¶ci rosyjskich kontrolerów. Mo¿e przeceni³ Tusk swe znaczenie dla Putina, mo¿e wsparcie na jakie liczyæ mo¿e z Zachodu… W ka¿dym razie, jak na dzi¶, zosta³ upokorzony. I teraz postanowi³ pokazaæ, ¿e co¶ jednak mo¿e, ¿e nie musi byæ taki potulny. Trochê wprawdzie wychodzi przy tym na bubka, ale mo¿e i s³usznie zak³ada, ¿e ma wystarczaj±c± rzeszê wytresowanych jak foki s³u¿alców, którzy z dnia na dzieñ teraz nagle zaczn± krzyczeæ, ¿e prawda jest najwa¿niejsza, ¿e nie damy sobie pluæ, i piaæ zachwyty, jak dzielnie, z jak± godno¶ci± stawia siê nasz premier oprawcy Czeczenów, Litwinienki i Politkowskiej.
Nag³a wolta Tuska w sprawie raportu MAK przypomina trochê miotanie siê krewetki na widelcu − bo co niby teraz zrobi, jak ju¿ obieca³, ¿e przecie¿ nie wypowie Rosji wojny i wyszydzi³ szukanie pomocy u „obcego mocarstwa”? − ale mo¿e, kto wie, targ w targ, Putin pójdzie mu na rêkê. Mo¿e tylko trzeba mu co¶ jeszcze daæ, ponad to, co ju¿ otrzyma³.
A prawda? Czy kiedykolwiek j± poznamy?
Mo¿e. Mo¿liwe, ¿e w interesie USA albo innej potêgi bêdzie kiedy¶ wzniecenie w priwislanskim kraju antyrosyjskiego tumultu, i wtedy znajd± siê dowody, niew±tpliwie przez wywiad posiadane, o które bezskutecznie doprasza³ siê w Ameryce Macierewicz. Mo¿liwe, ¿e wycieknie co¶ z samej Rosji, gdzie wszak tak¿e tocz± siê walki o w³adzê, i ¶cieraj± ró¿ne pomys³y na postêpowanie ze ¶rodkow± Europ±.
Nie to jest istotne. Istotne jest, ¿e nie mamy ju¿ na to ¿adnego wp³ywu. Polska, w imiê politycznych gierek premiera zainteresowanego wy³±cznie byciem premierem, pokaza³a, ¿e mo¿na z ni±, jako z pañstwem, zrobiæ wszystko, i odda³a narzêdzia do kierowania jej losem. Nie bêdzie ³atwo tê stratê odrobiæ, nawet je¶li kto¶ bêdzie jeszcze próbowa³."
Smutne to.[/b
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plsliwowica.opx.pl