"¦limak na zboczu" 

Shiart-artystycznie

“¦limak na zboczu” Arkadij i Borys Strugaccy



"Z tej wysoko¶ci las wygl±da³ jak puszysta, cêtkowana piana, jak ogromna mokra g±bka wielko¶ci wszech¶wiata, jak zwierzê, które kiedy¶ zamar³o w oczekiwaniu, potem usnê³o, poros³o szorstkim mchem. Jak bezkszta³tna maska zas³aniaj±ca twarz, której nikt jeszcze nigdy nie widzia³.
Pierec zrzuci³ sanda³y i usiad³ zwiesiwszy nogi w przepa¶æ. Mia³ wra¿enie, ¿e natychmiast zwilgotnia³y mu piêty, jakby rzeczywi¶cie zanurzy³ je w ciep³ej liliowej mgle gêstniej±cej w cieniu ska³y. Wyj±³ z kieszeni przygotowane kamyki, starannie u³o¿y³ je obok siebie, potem wybra³ najmniejszy i ostro¿nie wrzuci³ w to ¿ywe i milcz±ce, senne i obojêtne, poch³aniaj±ce bezpowrotnie, i bia³a iskra zagas³a i nic siê nie wydarzy³o — nie drgnê³a ani jedna ga³±zka, nie otwar³y siê ¿adne oczy, aby spojrzeæ na Piereca."

M³odzik: Czyli moje pierwsze spotkanie ze Strugackimi. Pierwsze wra¿enie: Kafka z domieszk± Bu³hakowa. Po przeczytaniu ca³o¶ci skojarzenie z Bu³hakowem zupe³nie zniknê³o. Strugaccy nie krytykuj± ustroju komunistycznego, a przynajmniej nie tylko. Ich powie¶æ mo¿na interpretowaæ na wiele sposobów i równie dobrze mo¿e dotyczyæ dyktatury, rozbuchanej demokracji, jak i wielkich korporacji. Sporo humorystycznych scen, ogromna wyobra¼nia autorów, dobry jêzyk, to siê chwali. Moje jedyne zastrze¿enie wynika tylko z gustu: powie¶æ pozostawi³a mnie cudownie obojêtnym.

Nemesis: Za³o¿ê siê, ¿e przede wszystkim dlatego, ¿e czyta³e¶ to w³a¶nie jako realizm magiczny, a nie jako fantasy, ewentualnie science fiction czy New Weird, bo ze “¦limaka” najlepiej czerpaæ, to, co z tych gatunków w³a¶nie. Przede wszystkim przeniesienie na czas czytania do miejsca, do którego nie chcia³oby siê wracaæ i pozostawienie wra¿enia niepokoju, który nie chce opu¶ciæ.
Co do “¦limaka” to by³a to pierwsza ksi±¿ka, któr± ci poleci³am, nie tylko dlatego, ¿e jest moj± ulubion±, ale poniewa¿ s±dzê, ¿e to jedna z wa¿niejszych ksi±¿ek zarówno dla pisarzy science fiction jak i dla twórców g³ównonurtowych. To prawda, ¿e zazwyczaj Strugaccy stawiaj± przekaz nad form±, ale ¶wiaty, jakie teoretycznie mimowolnie tkaj± wokó³ idei, tak, by du¿o lepiej je przekazaæ s± tym, co ceni siê najmocniej w ich twórczo¶ci do dzisiejszego dnia. Przekazu czy ich naukowych pomys³ów obecnie nie da³oby siê doceniaæ, dlatego, ¿e ich przewidywania s± ju¿ mocno przedawnione, nawet je¶li czê¶æ z nic siê sprawdzi³a, a ich rozwa¿ania moralne zosta³y niewiarygodnie wy¶wiechtane przez ca³e pokolenia inspiruj±cych siê nimi pisarzy. Jedynym co pozosta³o nietkniête w prozie Strugackich to w³a¶nie klimat i sposób pisania, dlatego nie da siê ich w pe³ni doceniæ podchodz±c z dystansem. Byæ mo¿e jako weteranowi ciê¿ko ci by³o wsi±kn±æ w trakcie tak krótkiej historii, dlatego pozostawi³a ciê obojêtnym?

M³odzik: Do powie¶ci podszed³em pozytywnie nastawiony. Autorów zna³em tylko ze s³yszenia, nie przeczyta³em nawet opisu “¦limaka”. Wiedzia³em tylko, ¿e ty go polecasz, tak wiêc nie mia³em ¿adnych oczekiwañ: bêd± pisaæ tak a tak, o tym a o tym, mo¿liwo¶æ pope³nienia jednego z klasycznych b³êdów recenzenckich - przeczytania innej powie¶ci ni¿ s±dzi³em - by³a znikoma. Pozosta³o mi tylko zachowaæ siê jak pies my¶liwski, czyli pod±¿yæ za jednym z wielu tropów pozostawionych przez autorów. S±dzê, ¿e tê powie¶æ odebra³em najbardziej indywidualnie ze wszystkich dotychczasowych, bez baga¿u opinii innych.
Przyznam szczerze, ¿e elementy fantastyczne, choæ oczywi¶cie robi³y wra¿enie, by³y tutaj zbêdne, powie¶æ nic by bez nich nie straci³a. Znaczy - Brzytwa Lema niespe³niona. Oczywi¶cie mog³em przeczytaæ co¶ nieuwa¿nie, wiêc je¶li siê mylê, to by³bym wdziêczny, gdyby¶ mnie wyprowadzi³a z b³êdu.
Klimat faktycznie odgrywa tutaj du¿± rolê, zreszt± w³a¶nie na nim siê skupi³em, ale tak jak w przypadku “Procesu” Kafki nie zmia¿d¿y³ mnie. St±d chyba mój brak zachwytu. I od razu mówiê, ¿e d³ugo¶æ powie¶ci nie ma dla mnie ¿adnego znaczenia - Gombrowicz pisa³ jeszcze krótsze rzeczy, co absolutnie nie przeszkadza³o mi siê nim zachwycaæ.

Nemesis: Gombrowicz w swoich krótkich rzeczach ledwo zd±¿a³ siê skupiæ na formie, w jakiej pisa³ i prócz tych kilku gorzkich spostrze¿eñ na temat spo³eczeñstwa, bardzo trafnych zreszt±, niewiele wynika³o. Ale my¶lê, ¿e u Gombrowicza nie by³o tego ani za ma³o ani za du¿o, w sam raz by nie zmêczyæ siê jego stylem.
Mówi±c o klimacie Strugackich tylko porównujesz go do klimatu “Procesu” wcale nie analizuj±c, ani nawet nie opisuj±c, co mo¿e byæ utrudnieniem dla czytaj±cych nas, którzy nawet je¶li znaj± Kafkê to niewiele sobie mog± z tego wyobraziæ. To ty powiniene¶ opisywaæ to i rozk³adaæ na czê¶ci pierwsze, a nie zostawiaæ ca³± trudniejsz± robotê mnie xD.
W tym wypadku klimat buduje podporz±dkowanie ca³ego ¶wiata, ¿ywych istot i systemu istnieniu Lasu, który otacza l±d niczym ocean. Nie jest zwyk³ym zbiorowiskiem drzew, ale zupe³nie odrêbn± form± (niektórzy twierdz± nawet, ¿e postaci±), która wik³a obu g³ównych bohaterów, opêtuje ich i oplata wokó³ siebie ca³± fabu³ê opowiadania, bo to, co siê dzieje w “¦limaku na zboczu”, to g³ównie Las. Jest nie tylko t³em, ale te¿ motywacj±, pragnieniem, przekleñstwem, obiektem strachu, badañ i uwielbienia. Co najwa¿niejsze jednak, jest ¼ród³em wszystkiego co nieznane. Dwaj bohaterowie w zupe³nie symetrycznych historiach realizuj± swoje niemal niewykonalne dla nich misje zwi±zane z Lasem. Jeden z nich chce siê do niego dostaæ, dlatego, ¿e ca³e ¿ycie mieszka³ w mie¶cie i o jego istnieniu s³ysza³ tylko jak o legendzie. Jest kompletnie zafascynowany, dlatego przybywa na brzeg l±du i ca³ymi dniami przesiaduje nad skarp± patrz±c na zielony bezkres, który wygl±da jak gigantyczna warstwa puchn±cej piany. Pierwszy opis Lasu z miejsca trafia do wyobra¼ni, a pierwszy dialog bohatera Piereca z jednym z urzêdników z miejsca powala, dlatego, ¿e Strugaccy maj± niewiarygodn± umiejêtno¶æ plecenia dialogów, które wprowadzaj± w ¶wiat przez nich stworzony. Chyba tylko Rosjanie potrafi± motaæ s³owa w taki sposób, by ani jedna rzecz nie zosta³a powiedziana na pewno. Ich umiejêtno¶ci dyplomatyczne s± szeroko znane i w “¦limaku” prezentowane w pe³ni. Ale o dialogach za chwilê.
Otó¿ Pierec nie zostaje wpuszczony do Lasu w³a¶nie dlatego, ¿e tak bardzo chce siê tam dostaæ. Jest wik³any w ca³±, straszliw± sieæ biurokratycznych dzia³añ, czuje siê kompletnie wyodrêbniony ze spo³eczeñstwa i co gorsze, osaczony. Nie mo¿e ani dostaæ siê do lasu, ani wróciæ do domu. Jego wypl±tywanie siê i powolne odkrywanie ob³êdu ¶wiata, w jakim siê znalaz³ stanowi o¶ tej historii. Drugi bohater, Kandyd jest pilotem z miasta, który w wyniku wypadku znalaz³ siê w Lesie i nie mo¿e siê z niego wydostaæ. Wioska w Lesie to jedna z dziwniejszych rzeczy, o których czyta³am. Jej mieszkañcy przyjmuj± wszystko ze spokojem, bo te¿ wszystko jest im dane i o wszystko dba za nich Las. S± karmieni, obs³ugiwani, atakowani ale i chronieni przed martwiakami. Nie powstrzymuj± Kandyda, po prostu rozmawiaj± z nim i ich ospa³o¶æ i flegmatyczno¶æ po³±czona z jego upo¶ledzeniem sprawiaj±, ¿e wydostanie siê staje siê dla niego niemal niemo¿liwe. Obie historie tak naprawdê przejmuj± i wik³aj±, dlatego, ¿e nie mo¿na nie uwierzyæ w szczegó³owo opisywane ¶wiaty, w których wszystko wspó³gra, w³±cznie z jêzykiem jakim s± opisywane. I tu w³a¶nie dochodzimy do tego co lubiê najbardziej w ksi±¿kach Strugackich, a zw³aszcza w tej.
Wchodzenie w g³owy tych postaci jest rzecz± niewiarygodn±. Po¿eraj±c± Piereca paranojê, obsesjê i wyobcowanie czy obejmuj±ce Kandyda upo¶ledzenie czuæ we wszystkim co robi±, mówi±, jak decyduj±. I jest rzecz± niewiarygodn± w jaki sposób Strugaccy podporz±dkowali dialogi ¶wiatom, które przedstawiali. Bêd±c w ¶wiecie lasu ma siê ochotê zgrzytaæ zêbami widz±c jak wolno posuwa siê akcja. Upo¶ledzenie Kandyda sprawia, ¿e czytaj±cego ogarnia klaustrofobia i ma siê ochotê natychmiast zrezygnowaæ z lektury lub wej¶æ w ksi±¿kê i popchn±æ go do dzia³ania, poci±gn±æ za rêkê, pokazaæ drogê. Z kolei niecierpliwo¶æ Piereca naprawdê piecze i swêdzi, gdy wszystkie kolejne jego dzia³ania skazywane s± na niepowodzenie. I faktycznie opanowuje mêcz±ce znu¿enie jak przy patrzeniu na dwa ¶limaki na zboczu.
Ale Las smakuje podwójnie lepiej gdy po tym wszystkim Strugaccy wreszcie daj± go spróbowaæ. Co prawda im wiêcej jego sekretów siê odkrywa tym mniej jest tajemniczy, ale te¿ nie rozczarowuje. Jest psychodeliczny, w dalszym ci±gu mroczny i obcy. W³a¶nie w takich obrazach ci dwaj s± najlepsi. Pamiêtam gdy by³am dzieckiem przechorowywa³am tê ksi±¿kê i odczuwa³am to tak jakby mia³a tysi±c, nie sto stron. Podobne wra¿enia mia³ Gabriel, kiedy mu j± po¿yczy³am. Ale on da³ siê poch³on±æ ca³kowicie. Przez tydzieñ gor±czkowa³, a potem skoñczy³ czytaæ. ¯e metafora podej¶cia do ustroju ze strony miasta i komunistycznych wsi? Ale¿ to by³ tylko dodatek.

M³odzik: Rozpisujesz siê bardziej, bo i bardziej emocjonalnie jeste¶ zwi±zana z t± ksi±¿k±, dziêki temu wiêcej rzeczy dostrzegasz, jeste¶ w stanie lepiej roz³o¿yæ ksi±¿kê na czynniki pierwsze itp. Mnie siê to raczej nie uda :).
Dobrze, ¿e wspomnia³a¶ o postaciach i dialogach. Poniewa¿, tak jak mówi³em (który to ju¿ raz) “¦limak” kojarzy mi siê z Kafk±, postacie odczytywa³em bardziej jako reprezentacje pewnych idei ni¿ ludzi z krwi i ko¶ci. I w sumie tacy w³a¶nie s±, z wyj±tkiem Piereca i Kandyda.
Mamy nadurzêdasa, nisko postawionego cwaniaczka, cz³owieka bezmy¶lnie wykonuj±cego swoj± pracê i jeszcze wiêcej. Oraz co¶ co mi przywodzi bohatera zbiorowego, np. scena w poczekalni u dyrektora, wszystko to wyko¶lawione, przekrêcone, a przez to przera¿aj±ce i nadal nie bardzo odbiegaj±ce od rzeczywisto¶ci. Sam dyrektor jawi siê jako Bóg: wszechmocny, decyduje o losie ka¿dego cz³onka Zarz±du, ale te¿ kryje siê za zas³on±, nikt go nie widzia³, choæ wielu twierdzi, ¿e tak.
Pierec i Kandyd, tak jak kto¶ ³adnie napisa³, s± chorzy na zrozumienie. Jako jedyni w swoich “grajdo³kach” wiedz±, ¿e co¶ jest nie tak, widz± ca³e to szaleñstwo i bezsens, ale nie mog± nic zrobiæ. Jednostka przeciwko masie.
Si³± powie¶ci jest te¿ podej¶cie autorów do elementów fantastycznych. Inni twórcy je eksponuj±, wrêcz uwypuklaj± ich niemo¿liwo¶æ (ja przynajmniej odnoszê takie wra¿enie podczas czytania). W “¦limaku” tego nie ma, nadnaturalno¶æ jest przedstawiona jako co¶ najnormalniejszego na ¶wiecie, byæ mo¿e dlatego te¿ wizja Lasu nie rzuci³a mnie na kolana, choæ przecie¿ zdawa³em sobie sprawê z jego niezwyk³o¶ci.
Ró¿nie odebrali¶my tê powie¶æ, dlatego te¿ inn± wagê przyk³adamy do ró¿nych elementów. Mnie siê podoba³a ogromna mo¿liwo¶æ interpretacji: krytyka ustrojów wszelakich?, równoleg³e rzeczywisto¶ci z lasem jako granic±?, pierwszy kontakt?

Nemesis: Nawet wiêcej, bo, jak widzisz ja skupi³am siê g³ównie na psychologii i to nie tylko dwóch g³ównych postaci.
Chyba to jest najwiêksza si³a "¦limaka", ¿e ju¿ od pierwszej strony jest tak niewiarygodnie szalony. I cz³owiek z zaskoczeniem odrywa siê od tamtej rzeczywisto¶ci i staje naprzeciw tej realnej, która wcale nie jest realniejsza. Ciê¿ko w "¦limaku" powiedzieæ, co jest magiczne a co nie jest. Trudno te¿ stwierdziæ co jest szalone, a co normalne. My¶lê, ¿e s³owo, które najlepiej klasyfikowa³oby t± powie¶æ to "dziwna". A najdziwniejsze w niej jest to, ¿e siê t± dziwno¶æ bierze za normalno¶æ. My¶lê, ¿e to g³ównie zas³uga specyfiki rosyjskiej literatury. Nie wiem ile czyta³e¶ dzie³ rosyjskich i o Rosji, ale to jest w³a¶nie zabawne, ¿e oni zupe³nie inaczej podchodz± do fantastyki. W wiêkszo¶ci sztampowej prozy amerykañskiej czy nawet polskiej, elementy czy ca³e ¶wiaty fantastyczne zawsze pokazane s± przez pryzmat punktu widzenia cz³owieka. I ludzkimi oczami ocenia³o siê okre¶laj±c jako "piêkne", "brzydkie", "cudowne", "straszne", "dobre", "z³e". W powie¶ciach Strugackich przechodzi siê z miejsca na porz±dek dzienny z nawet najbardziej szalonymi ich wizjami i przyjmuje jako pryzmat punkt widzenia mieszkañców, elementów tej wizji. I tu ciê¿ko powiedzieæ, ¿e reszta postaci to idee, bo jest ich zbyt niewiele z jednej strony, a z drugiej powie¶æ jest zbyt ma³o rozbudowana, ¿eby wszyscy byli tak pokrêceni jak Kandyd czy Pierec. Ale je¶li siê przyjrzeæ ka¿demu z nich lepiej, to jednak okazuje siê, ¿e przewidywalni s± tylko dlatego, ¿e sami wyznaczaj± ramy przewidywalno¶ci. To jest tak, ¿e je¶li w tej ksi±¿ce gotów jeste¶ na niespodziankê na ka¿dym kroku, to nic nie mog³oby ciê zaskoczyæ mniej ni¿ niespodzianka. A szef biura podoba³ mi siê strasznie. By³ na swój sposób zaskakuj±cy. W ogóle podoba mi siê scena opisywania obrazu w jego biurze, chocia¿ na tobie, oswojonym z podobnymi dialogami i wizjami, nie zrobi³a pewnie wiêkszego wra¿enia. Tylko pamiêtaj, ¿e Strugaccy naprawdê byli pionierami w swoim gatunku. I nie tylko w swoim. Jak widzia³e¶ szanowa³y ich masy zaczytanych w obyczajówce i krytycy z wy¿szych pó³ek. W ich pracach lubiê to, ¿e tak naprawdê nawet nie w konstrukcji dzie³a, która swoj± drog± jest estetyczna i niebywa³a (mówiê to jako synestetyk smakuj±cy ca³o¶æ jak potrawê), ale w subtelnych szczegó³ach, które porywaj± i zapadaj± w pamiêæ choæby w pod¶wiadomo¶ci. To jak cichy szept autorów, skromnie zdradzaj±cych swoje sekrety. Jak scena w schowku z robotami, jak scena, gdy Pierec zniesmaczony s³ucha historii gwa³ciciela, gdy pracownicy wydzia³u naukowego zjadaj± niezidentyfikowane obiekty (niby króliczki) zamiast po¶wiêciæ im badania (to takie rosyjskie), gdy Las po¿era ich maszyny badawcze za pomoc± bagna; czy choæby historia wariata który odbiera radio wielkimi uszami. Ach, i fakt, ¿e wszyscy zapijaj± problemy kefirem, który szkodzi ich w±trobie. Kiedy¶ Dukaj wypowiedzia³ siê, ¿e nie lubi humoru w literaturze, choæby dlatego nigdy nie ceni³ Pratcheta. Powiedzia³ wtedy, ¿e jedyne poczucie humoru jakie trawi, to w³a¶nie to Strugackich. Co ty s±dzisz o ich poczuciu humoru?

M³odzik: Chyba nie jest to reprezentacyjna ksi±¿ka Strugackich, je¶li o humor chodzi. Kefir zamiast alkoholu faktycznie by³ zabawny, choæ ja ani razu siê nie za¶mia³em. Natomiast czyta³em kilka fragmentów “Poniedzia³ek zaczyna siê w sobotê”, ksi±¿ka zdecydowanie bardziej humorystyczna, przeczytam j± w najbli¿szej przysz³o¶ci.
Nie my¶l, ¿e oczyta³em siê tylu ksi±¿ek z niezwyk³ymi ¶wiatami, ¿e nic nie jest w stanie zrobiæ na mnie wra¿enia. Las nadal robi ogromne wra¿enie, nawet je¶li zestawiæ go z ksi±¿kami Dukaja, czy Valente. Jest po prostu subtelniejszy. Bia³e szczeniaczki, jadalna ziemia, martwiaki, wtedy robi³o to o tyle wiêksze wra¿enie, ¿e nikt jeszcze chyba nie miesza³ fantasy z SF, nie mówi±c ju¿ o tym, ¿e SF by³a zajêta badaniem nieznanych planet. Na tym tle “¦limak” wygl±da³ jak per³a. Teraz robi mniejsze wra¿enie, ale przetrwa³ próbê czasu. O niewielu ksi±¿kach mo¿na to powiedzieæ.
Pozwolê sobie na moment zmieniæ temat. Podczas czytania zastanawia³em siê jak dok³adnie zaklasyfikowaæ “¦limaka”. Nie mo¿na go nazwaæ ani SF, ani fantasy, mo¿na siê d³ugo zastanawiaæ, dyskutowaæ z innymi, ale i tak nie dojdzie siê do konsensusu, je¶li rozwa¿a siê tylko te dwa gatunki. Pozostaje New Weird i dla mnie jest to bodaj pi±ta powie¶æ, któr± do tego nurtu zaliczam.
Odno¶nie ró¿nic miêdzy pisarzami zachodnimi i wschodnimi - wynika³y one przede wszystkim z ró¿nic ustrojowych. Na Zachodzie nie by³o cenzury i autorzy mogli pisaæ o czym tylko chcieli, na Wschodzie komunizm, tak wiêc pisarze mieli ograniczone mo¿liwo¶ci, na dodatek uwa¿ali, ¿e powinni z ustrojem walczyæ, choæby bardzo subtelnie.
Z ca³ej powie¶ci najbardziej zapad³y mi w pamiêæ te bia³e szczeniaczki (ten pomys³ zrobi³ na mnie wielkie wra¿enie) oraz rozmowa miêdzy robotami.

Nemesis: Pamiêtam jak kiedy¶ napisa³am do ciebie z pytaniem czym jest New Weird i kiedy wyja¶ni³e¶ mi definicjê, stwierdzi³am, ¿e chyba pierwsz± na ¶wiecie ksi±¿k± New Weird by³ "¦limak na zboczu". Nie jest to science fiction bo raz, ¿e nie ma elementu "science", a dwa, ¿e nawet nie ma nic wspólnego z estetyk± sf a mimo to dok³adnie tak jest oznaczona na ok³adce. Nie jest to te¿ fantasy, bo ani nie ma nic wspólnego ze wszystkimi szablonami i kliszami, ani z estetyk±. Trudno mi sobie wyobraziæ ksi±¿kê, której dalej by by³o do mieczy i smoków ni¿ "¦limakowi". I teraz trudno stwierdziæ, czy obyczajowe elementy by³y g³ównym celem tej ksi±¿ki, czy tylko elementem dodanym dla urozmaicenia ¶wiata. I tutaj niestety chyba trzeba przyznaæ, ¿e g³ównym. Dlaczego? Ka¿da z powie¶ci Strugackich opisuje inn± wizjê i ¿adna chyba nie jest a¿ tak dziwaczna jak "¦limak" ale wszystkie w podobny sposób dotykaj± pewnych kwestii spo³ecznych czy psychologicznych. Ju¿ sam fakt, ¿e na wszystkich planetach Strugackich mieszkaj± ludzie, a nie ludziopodobni czy humanoidzi o czym¶ ¶wiadczy. Na pocz±tku autorzy mocno jeszcze oszukuj±, ¿e pisz± science fiction (i, ¿e s± komunistami) ¿eby przej¶æ przez cenzurê, a pó¼niej poczynaj± sobie coraz bardziej bezczelnie i coraz mniej tuszuj± swoj± niechêæ do ustroju.
"¦limak" nie jest sztandarowy dla ich twórczo¶ci i te¿ nie mo¿na go nazwaæ ¶miesznym. Ja te¿ nie wybuch³am ¶miechem ani razu bo podobnie jak stylistyka, humor u nich jest subtelny. Zmy¶lnie siê te¿ pos³uguj± grotesk±. Nie podoba³ mi siê "Poniedzia³ek zaczyna siê w sobotê", ale dlatego, ¿e w ogóle tej ksi±¿ki nie zrozumia³am a ona, podejrzewam, zabawna by³a wtedy, gdy jeszcze by³a aktualna. W tej chwili dla nas, nie zaznajomionym z tamtejszymi realiami mo¿e byæ tylko groteskow± wizj±, a przecie¿ wszyscy twierdz±, ¿e to satyra. I to o tej ich powie¶ci Dukaj wspomina³. Strugaccy staj± siê zabawniejsi z wiekiem. Z pocz±tku ich ksi±¿ki s± pompatyczne, pó¼niej sarkastyczne i pesymistyczne, wreszcie staj± siê zabawne i groteskowe. Chyba najbardziej rozbawi³ mnie "Drugi najazd Marsjan". Natomiast przy wielu ksi±¿kach z serii "Historia przysz³o¶ci" p³aka³am. Ach, i "¦limak" nie ma naukowych smaczków, które pewnie przypad³yby ci do gustu. To powie¶æ typowo Arkadijowa, starszy z rodzeñstwa by³ Japonist±, ¿o³nierzem (nieszczê¶liwym z tego powodu) i specjalist± od socjologii, literatury, satyry; m³odszy, Borys, do dzisiaj pisze, a specjalizuje siê w Astrofizyce. Polecaj±c ci akurat to liczy³am, ¿e zaczarujê ciê t± dziwaczno¶ci± i przez to wci±gnê w ¶wiat Strugackich. I jeszcze jeden plus ich ksi±¿ek mo¿e z wyj±tkiem "¦limaka". Wci±gaj±. Po³yka siê je na raz i z ostatni± stron± ¿a³uje, ¿e to ju¿.

M³odzik: Je¶li nie pierwsza ksi±¿ka New Weirdowa to na pewno jedna z pierwszych. W ka¿dym razie jeden cel zosta³ osi±gniêty: choæ “¦limak” mnie nie zachwyci³, to jednak jestem ciekawy innych ksi±¿ek tych autorów, zw³aszcza ¿e wydaj± siê pisaæ bardzo ró¿ne rzeczy. To siê chwali. Byæ mo¿e po zapoznaniu siê z wiêkszo¶ci± ich twórczo¶ci doceniê “¦limaka”. Zobaczy siê :).

http://chomikuj.pl/GildiaBardow/Ebook/Strugaccy/Strugaccy+A+i+B+-+Slimak+Na+Zboczu



Muszê przeczytaæ "¦limaka..." skoro obie opiniê s± mniej lub bardziej przychylne. Przynajmniej bêdê w stanie to zrozumieæ i mo¿e siê tym zachwycaæ (Nie tak jak z "Poniedzia³ek zaczyna siê w sobotê" =,=). Lata jakie dziel± mnie od tamtych czasów jak oraz sposób i miejsce wychowania sprawiaj±, ¿e bêdzie mi o wiele trudniej zrozumieæ tre¶æ i subiektywny przekaz. W ka¿dej ksi±¿ce Strugackich elementy fantazy s± "normalne"?

Tak, mniej wiêcej tak. Znalaz³am co¶ ciekawego. Autorsk± wypowied¼ na temat "¦limaka". Nikt z czytelników nie interpretuje tego tak, jak oni próbowali to przekazaæ. Spójrzcie:

"(...) Las to Przysz³o¶æ, o której niczego nie wiemy, której mo¿emy siê jedynie domy¶laæ, nie maj±c do tego z regu³y ¿adnych podstaw. (...) Dlaczego nie mogliby¶my wyobraziæ sobie, ¿e w odleg³ej przysz³o¶ci ludzko¶æ zleje siê z przyrod±, stanie siê w znacznym stopniu jej czê¶ci±. Cz³owiek przestanie byæ cz³owiekiem we wspó³czesnym rozumieniu tego s³owa. Trzeba do tego nie tak wiele. Wystarczy jedynie zmodyfikowaæ u homo sapiens instynkt zachowania gatunku. Instynkt ten opiera siê na biseksualizmie. Usuñcie jedn± z p³ci, a otrzymacie zupe³nie inne istoty, podobne do ludzi, lecz lud¼mi nie bêd±ce. (...)

Czym w takiej sytuacji jest Zarz±d? To proste - Zarz±d to Tera¼niejszo¶æ! Tera¼niejszo¶æ z ca³ym jej chaosem, z jej g³upot± w niezwyk³y sposób ³±cz±c± siê z przem±drza³o¶ci±. (...) To ta Tera¼niejszo¶æ, w której ludzie wci±¿ my¶l± o Przysz³o¶ci, ¿yj± dla Przysz³o¶ci i jednocze¶nie niszcz± to, co tê Przysz³o¶æ zwiastuje. (...)

Ciekawe, ¿e to rozumienie powie¶ci niemal wcale nie dotar³o do masowego czytelnika. Na palcach jednej rêki mo¿na policzyæ osoby, które w ca³o¶ci zrozumia³y autorski zamys³. (...) Rodzi siê pytanie - czy tak± sytuacjê nale¿y rozpatrywaæ jako pora¿kê autorów? Tego nie wiem. Wiem jedynie, ¿e istnieje wiele sposobów zrozumienia "¦limaka...", przy czym wiele z nich w pe³ni zgadza siê z brzmieniem tektstu. (...)"

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl