Polecanki 

Shiart-artystycznie

Poniewa¿ temat "Polecamy filmy, ksi±¿ki" sta³ siê bezu¿yteczny po zreformowaniu forum, zak³adam nowy, dedykowany ksi±¿kom.

I tak, na pocz±tek Smok Griaule, czyli zbiór opowiadañ lepszych i ciutkê gorszych, które ³±czy genialny styl i pomys³ na tytu³owego smoka. Griaule mierzy 6 tysiêcy stóp i od tysi±cleci le¿y sparali¿owany po przegranej walce z czarnoksiê¿nikiem. Nie znaczy to, ¿e jest biernym obserwatorem, o nie. Manipuluje lud¼mi, by ci, mniej lub bardziej ¶wiadomie, robili dok³adnie to, czego on oczekuje. Ka¿de opowiadanie jest oparte o ten schemat, lecz nie mo¿na mówiæ o wtórno¶ci. Znajdzie siê nawet krymina³ noir.



Hm na pocz±tek polecam najlepiej zrobion± biografiê Draculi jak± znam. "W³ad palownik" C.C.Humphreys

Nie¶miertelny Catherynne M. Valente

Je¶li tylko reszta ksi±¿ki bêdzie utrzymana w identycznym klimacie, to szykuje siê naprawdê piêkna ba¶ñ w klimatach radzieckich. Nie pamiêtam kiedy ostatnio tak cieszy³o mnie czytanie.

Ba¶ñ w klimatach radzieckich? Co¶ jak Strugaccy?



Nie, zupe³nie inaczej. G³ównym w±tkiem jest mi³o¶æ Marii Moriewny oraz Ko¶cieja Nie¶miertelnego. Przez powie¶æ przewijaj± siê ba¶niowe stwory, ba¶niowe motywy i zabiegi jêzykowe, konstrukcyjne u¿ywane w ba¶niach.
Poza tym, w ¿adnym razie nie jest to paranormal romance - Valente ma wiêcej talentu ni¿ wszystkie autorki tych romanside³ek razem wziêtych. Swoj± powie¶æ przyprawi³a oniryzmem, pewn± nostalgi± i piêknym jêzykiem (aczkolwiek czasami te "niebanalne" porównania pasuj± do sytuacji jak piê¶æ do nosa).

To kolejna ksi±¿ka z Uczty Wyobra¼ni? Od czego zacz±³by¶ j± kupowaæ? Strasznie mnie demotywuje, ¿e podczas gdy ja walczy³am na larpie o zara¿anie fantastyk± przysz³ych pokoleñ ty przeczyta³e¶ tyle ¶wietnych ksi±¿ek ;c. Nigdy ciê nie dogoniê bawi±c siê w ekstrawertyka. Muszê przeczytaæ prawie wszystko co polecasz znaj±c podobieñstwo naszych upodobañ.

Nie wszystko jeszcze zd±¿y³em przeczytaæ. Na wakacje mam zapas jakich¶ 10-12 xD.
Przede wszystkim "Wieki ¦wiat³a" oraz inne ksi±¿ki Iana R. MacLeoda.
"¦lepowidzenie"
Ksi±¿ki Catherynne M. Valente, zw³aszcza "Opowie¶ci Sieroty".
Koniecznie ksi±¿ki Jeffa VanderMeera (w UW zosta³y wydane jego trzy powie¶ci, przy czym dwie nale¿± do cyklu, którego pocz±tek - "Miasto szaleñców i ¶wiêtych" - zosta³ wydany przez inne wydawnictwo).
"Smok Giraule"
Te najbardziej zapad³y mi w pamiêci. Hmm... jak tak spojrza³em to siê okaza³o, ¿e wymieni³em prawie wszystkie, które przeczyta³em xD.
No dobra, skrócê to do pocz±tkowego must-have: "Wieki ¦wiat³a", "¦lepowidzenie", "Opowie¶ci sieroty tom 1. i 2.", "Miasto szaleñców i ¶wiêtych" (dla mnie raczej ¶rednia, ale bez tego ani rusz przy) "Shriek: Pos³owie".

Jest te¿ kilka, które zupe³nie mi siê nie podoba³y.
"Welin" jak wcze¶niej pisa³em, wydaje mi sie przerostem formy nad tre¶ci±, ale muszê przeczytaæ go ponownie.
"Maszyna ró¿nicowa" jest straszliwie przegadana, mo¿esz sobie ja odpu¶ciæ.
Ian McDonald ma denerwuj±ce podej¶cie do pisania - miesza cyberpunk z kultur± jakiego¶ orientalnego b±d¼ egzotycznego kraju i tworzy kilku na tyle ró¿norodnych bohaterów, by z ich perspektywy jak najszerzej zaprezentowaæ ten ¶wiat. A fabu³a pe³ni rolê drugorzêdn±. Mnie co¶ takiego bardzo dra¿ni.
Jest te¿ kilka ksi±¿ek, które zebra³y do¶æ mieszane recenzje: "Trojka", "Listy z Hadesu. Punktown" oraz "Nova swing" (to podobno ca³kowicie zer¿niêty "Piknik na skraju drogi" na dodatek kiepski strasznie).

Piknik na skraju drogi!!! W sumie "Ba¶ñ" Dukaja by³aby ca³kiem zer¿niêtym "Trudno byæ bogiem". Wszyscy kochaj± Strugackich ;3.

Ja nie kocham! (Bo jeszcze nie czyta³em xD)
A w ogóle to dziêki, przypomnia³a¶ mi, ¿e i za ich ksi±¿kami muszê siê porozgl±daæ w wakacje.

Spróbuj co¶ przeczytaæ do weekendu to bêdziemy mogli pogadaæ w trakcie ursynaliów.

Uch, nie bardzo mam jak. Obieca³em sobie, ¿e przed sesj± nic nie przeczytam. Ale zobaczê, co w bibliotekach jest dostêpne.
Dobra, biblioteki maj± twojego ukochanego "¦limaka na zboczu". Postaram siê przeczytaæ.

Fajnie ^^ A tu kolejny fragment Lodu, który zrobi³ na mnie ogromne wra¿enie i sprawi³, ¿e zachcia³am wys³aæ do pana Dukaja oficjalne o¶wiadczyny:

"By³a to jedna z palarni na piêtrze, tak zwany Chiñski Pokój, jak szepn±³ s³u¿±cy, gdy wrêczy³o siê mu pieni±dz przed drzwiami zamkniêtemi. ¦ciany, choæ z marostiek³a, zawieszono od wewn±trz szczelnie jedwabiami, zastawiono parawanami, co zapewnia³o izbie prywatno¶æ. Zapukaæ? Niewiele my¶l±c, zaci±gn±wszy siê tytuniem, nacisnê³o siê klamkê i zajrza³o siê do ¶rodka. Porucznik gwardji i panna Filipov, zapl±tani wzajem w swych objêciach, ani spostrzegli naj¶cie go¶cia nieproszonego. Na sekundê zamar³o siê w progu. Wpó³le¿±c na szezl±gu adamaszkiem obitym, pod lampjonem papierowym, zacieñ zielony rzucaj±cym, na tle syberyjskiego widnokrêgu zagwie¿d¿onego para kochanków oddaje siê grzesznym rozkoszom - ani d¼wiêk z ich ust, bo usta z³±czone - ani ruch ich cia³, bo cia³a splecione - zamarzli. Jej stópka w pantofelku francuskim z kokardk± z³ot±, jej ³ydka w poñczoszce per³owojasnej, ³ydka i kolanko i uda fragment nawet niewielki, bo unios³a nó¿kê nieprzystojnie, spod halek, falban, koronek, spódnic j± wydobywszy, by zahaczyæ i przyci±gn±æ bli¿ej, cia¶niej kawalera w mundurze bia³ym. Jego d³oñ w decolte panny brutalnie wbita, pier¶ jej ca³± pod gorsetem obejmuj±ca, ¶ciskaj±ca, gniot±ca, miêtosz±ca - niczym po³eæ miêsa - to jest miêso - cia³o na ciele. Jej maquillage rozmazany, i ¶lad wilgotny, czerwony na policzku od warg id±cy - wilgoæ pod wargami, wilgoæ na szyji - ¶lina - jej - jego - pomieszane wydzieliny cia³a. Miê¶nie jego nóg i po¶ladki pod obcis³emi spodniami munduru napiête. Jej palce na jego ramieniu zaci¶niête. Jego ¿y³a - t³usta, gruba, nakrwiona - pod uchem mu pulsuj±ca. Czerwony kark. Nadgarstek ow³osiony. Ramiona nagie w oparcie szezl±ga wgniecione. ¦lina. Jêzyk. Rêka. £ydka. Szyja. Po¶ladek. Pier¶. Miêso. Miêso. Miêso przegni³e, seledynowe.
Umknê³o siê, gubi±c gdzie¶ papierosa. Wypad³o siê z powrotem na galerjê. Z naprzeciwka szed³ pan Gieruszyn w towarzystwie trupio opudrowanej matrony, pani gubernatorowej zapewne; siê oddali³o siê ku balkonowi muzyków. Flankowa³y go naturalnej wielko¶ci rze¼by z jakiego¶ rzadkiego minera³u silnie przelodzonego, który w temperaturze pokojowej parowa³ æmietli¶cie i poci³ siê wilgoci± czarn±. Skry³o siê za pos±gami, przysiad³o siê na postumencie zimnym. Rze¼by stanowi³y niezwykle wierne kopje figur greckich lub rzymskich; rosyjska eklektyczna art nouveau zastyg³a pod Lodem zwrócona ku biegunowi klasycyzmu. Ka¿dy musku³ i ¶ciêgno oddano w tych statuach z anatomiczn± precyzj±, nagi pasterz zas³ania³ oczy przed nag± ³uczniczk±, cieñ t³usty kopci³ z nich a¿ pod sufit. Jeszcze tylko Priapa brakuje. Skrêci³o siê wzrok. Afrodytê akurat przyodziano, wisia³a na jej ramionach marynarka mundurowa. Ponad muzyk±, g³o¶n± tu bardzo, dos³ysza³o siê jeszcze g³o¶niejsze razgaworki zebranych przy balustradzie panów, m³odych kawalerów g³ównie. Wymieniali opinje na temat diewuszek wypatrywanych z wysoko¶ci na glas-parkiecie nocy syberyjskiej.
- ...w piêæ koni.
- Czekajcie-no, czekajcie, a ta koby³a w ró¿ach?
- Tekla Pietrowna? Najgorszemu wrogowi bym nie ¿yczy³.
- Mi³uszyn po pó³litrze zapowiedzia³, ¿e do córek Reptowa uderzy.
- Obu naraz? He, he.
- Która go z miejsca nie przepêdzi.
- Ambitny cz³ek. Sam bym... A, g³adkie sarenki!
- W tych cycuszkach ¶mietanowych -
- O, jak kuperkiem krêci!
- ...na desperatów wko³o ksiê¿niczki! Zadepcz± siê, zat³uk±, cherlawce biedne.
- Ale dla Jewo Sijatielstwa te¿ zaraz k³opot w rêkach: jak krasawica ¶lepkami ju¿ ¶wieci, jak na u¶miechy ³owi, biust wypina.
- ¯eby jeszcze mia³a co wypinaæ!
- Nie to co nasza Agafia po dwóch mê¿ach, co?
- O, nie mów pan z³ego s³owa o Agafji!
- Jak oddech bierze, wszystkie ¶wiece siê k³aniaj±.
- To powiedz pan jeszcze o wiatrach drugim koñcem z niej wychodz±cych.
- W zesz³ym roku na salonie u Heissów -
- O! A starsza Kuroginówna?
- Pan Piotr czuje g³êbok± potrzebê pokuty. Pan Piotr wiele przeciwko kobietom nagrzeszy³.
- Pokuty, mhm. Dwie¶cie tysiêcy rubli plus dzia³ka z fabryk Kurogina, kiedy stary kopyta wyci±gnie.
- Krzywe ¶lepia i zêby krzywe, ale za to prosta droga do fortuny.
- I tê zaletê paskuda posiada, ¿e g³upia jest niewymownie, zobacz pan na jej maæ, Kurogin ¿adnej diewoczce nie przepu¶ci³, z bêkartów Kuroginowych szwadron dobry móg³by¶ wystawiæ, a tej kobyle ani my¶l podejrzliwa nigdy nie za¶wieci³a.
- Czujê, ¿e mnie afekt nag³y zdj±³, moi drodzy, zakocha³em siê, to¿ wy idea³ kobiety znale¼li¶cie!
- A pu³kownikowa Mieruczkinowa? ¦wie¿e to jeszcze i p³odne chyba.
- Ba, ale cala dwakroæ zastawiona! Popatrz pan na jej sukniê.
- To jest dobra receptura: liczyæ je wedle wagi puchz³ota na -
- Precz!
- Co?
W pierwszego cisnê³o siê w¶ciekle marynark± z Afrodyty ¶ci±gniêt±.
- Zeszli mi z oczu! - warknê³o siê, czuj±c, jak wzbiera wewn±trz gor±czka z³a, czerwony ogieñ, równie co Wstyd pal±cy, a w istocie wszak Wstydu przeciwieñstwo. - Zwierzêta! W ³ajnie wam siê tarzaæ, nie miêdzy lud¼mi ¿yæ!
- Ale co pan -
Muzykanci uderzyli w mocniejsz± nutê; podnios³o siê g³os jeszcze bardziej, zaciskaj±c piê¶ci.
- Rze¼nikom! - wrzeszcza³o siê, zupe³nie ju¿ siê nie hamuj±c. - Miêso! Miêso! Miêso!
Patrzyli jak na warjata. Ten i ów mrukn±³ co¶ pod nosem, spu¶ci³ wzrok. Przystojniak w mundurze kadeta dziabn±³ s±siadów ³okciem, zaczêli siê cofaæ ku bocznej galerji, kto¶ wpad³ na rze¼bê oszczepnika, powsta³o zamieszanie; odwrócili siê i odeszli po¶piesznie, ostatni pos³a³ przez ramiê s³owo wulgarne.
Si³a odp³ynê³a równie szybko, jak wla³a siê w ¿y³y, siê opar³o siê bezw³adnie o porêcz. Poni¿ej tañczono trepaka, widzowie klaskali. Tr±by i bêbny hucza³y za uchem. Trzeba st±d uciekaæ, uciekaæ! Zamknê³o siê oczy, ale to nie pomog³o, jeszcze jaskrawiej rysowa³y siê na powiekach tableau balowe, a pierwsze to z mademoiselle Filipov. Bo tam nadal targ miêsny, wystawa ohydy, fale powtarzanego do muzyki ruchu: rêka, noga, rêka, noga, rêka, noga, po grób, a wtedy robaki.
- Dlatego w³a¶nie nie bywam.
Stan±³ obok, wyszed³szy zza greckich golasów. Jeden tylko order zdobi³ jego pier¶, nie rozpozna³o siê zreszt± rodzaju i klasy odznaczenia. M±¿ by³ to szczup³y, trzymaj±cy siê w oficjalnej pozie, ¿e prawie w ty³ przechylony, z g³ow± podniesion±; siê wyprostowa³o siê, by³ wy¿szy o kilka werszków. Bardzo blada twarz, g³adko wygolona, prawie wolna od ¶wiecieni, miêkki u¶miech na wargach. Prawos³awny krzy¿ tungetytowy zawieszony na szyji a¿ razi³ oczy na bia³ym gorsie.
- Ziel Arkady Hipolitowicz. - Uk³oni³ siê.
- Benedykt Gieros³awski. - Przypomnia³y siê wtem karty wizytowe; znalaz³o siê wizytownik, wrêczy³o siê bilet Zielowi. Nawet nie zerkn±³.
- Wiem. - P³ynnym, baletowym ruchem rêki z kart± ogarn±³ salê w dole. - Jego syn.
- No tak. - Teraz p³omieñ siê odwróci³, teraz pali³ do wewn±trz; powraca³ Wstyd. Siê ugryz³o siê w policzek, ¿eby tylko siê nie u¶miechn±æ, nie zsabaczyæ przepraszaj±co, przymilnie. - Obawiam siê, ¿e znowu scenê zrobi³em. Tak naprawdê... Nie taki ze mnie cz³owiek, nie tak zamarz³em. Mam nadziejê.
- Nie taki cz³owiek, ¿eby grzech g³o¶no nazywaæ grzechem, a cnotê cnot±? - Schowa³ bilet, pokaza³ w lewo; posz³o siê przodem, Arkady Hipolitowicz odsun±³ siê, coby siê nie st³aczaæ miêdzy rze¼bami. - W uszach mi dzwoni. - Wróci³o siê w cieñ galerji, Ziel zatrzyma³ lokaja, poprosi³ o szklankê wody. - Dlatego w³a¶nie nie bywam, ocierasz siê o ludzi i to siê na tobie osadza, jak szron wyziewami hutniczemi zaczerniony, jak kurz uliczny, jak t³usty brud. - S±cz±c wodê, zajrza³ do komnaty obok. Zapici panowie rzucali kieliszkami w kominek w przeciwleg³ej ¶cianie. - Nie mówiê o brudzie na ciele, rozumiecie mnie, Wieniedikt Filipowicz.
- Tak.
- Czysto¶æ, najtrudniej zachowaæ czysto¶æ. Gdyby¶my ¿yli w ¶wiecie, w którym mo¿liwe jest samo dusz obcowanie... - Westchn±³. G³os te¿ mia³ miêkki, p³yn±cy w powolnych falach, wzwy¿ i w dó³, by³a w nim melodja, rytm. - Jaki idea³ wy¿szy? Cz³owiek minus cia³o.
- Czytali¶cie Fiodorowa?
- Czysto¶æ, bracie, czysto¶æ. Widzê przecie¿, ¿e ten sam wstrêt odczuwacie, to samo skrêpowanie, ciê¿ar.
- Ja -
- Tak Bóg zrz±dzi³, ¿e rodzimy siê na ten ¶wiat w worze ³ajna, ³ajnem ochrzczeni, ³ajno spo¿ywaj±cy; w ³ajnie brodzimy, ³ajnem zatykaj± siê nam zmys³y, ³ajno oddajemy innym w wyrazie mi³o¶ci; ³ajno nasze szczê¶cie, ³ajno rozkosz. - Nachyli³ siê z trosk±. - Trzeba nam przynajmniej próbowaæ siê oczy¶ciæ! Nie mo¿na z cia³a wyj¶æ - ale mo¿na -
(...)"

A tak, jeden z ciekawszych fragmentów. Choæ wolê ten pó¼niejszy, gdy - nie pomnê imienia - ten alfons opowiada jak to sobie kupi³ jedn± dziewuszkê.
Ale i tak moim ulubionym jest rozdzia³ o k³aamstwach i pó³prawdach .

Wiem o czym mówisz, mnie te¿ uderzy³ tamten fragment, ale to ju¿ by³o po tym jak wklei³am ten. Tak, ten rozdzia³ chyba jest moim ulubionym ^^ Podobaj± mi siê te¿ ich historie i akt, nie-akt. Powiedz, w koñcu siê okazuje kim by³a Jelena? A co najciekawsze Benedykt w Lecie naprawdê by³ jak przezroczysty, czyniony istot± przez wydarzenia, szarpanym przez los, a pó¼niej w odczuwalny dla czytelnika a przecie¿ subtelny sposób twardnieje, zaistnieniowuje, zarysowuje siê. Od momentu, w którym porwali go kator¿nicy. W ogóle podoba³a mi siê scena balu u Szulca, pierwsza wreszcie wyra¼na po b³±dzeniu w domys³ach, badaniach, teoriach, finansach, spiskach, niuansach. Teraz jestem na etapie, gdy Benedykt musi uciekaæ bo Szulca zabito. Zaczyna siê rozkrêcaæ. A co najlepsze, Benedykt chyba dalej nie wie czego by chcia³ najbardziej. Tesla jako postaæ jest wspania³y. Czekam na jakiego¶ antagonistê, ale chyba nie bêdzie.

To nie powie¶æ z antagonistami .
Tajemnice Jeleny i panny Filipov zostan± wyja¶nione w 10 rozdziale, w³a¶ciwie to Benedykt sam do tego dojdzie. W Lecie na dodatek.

A w³a¶nie - przeczyta³em 1/5 "¦limaka na zboczu". Na razie mocno zalatuje Kafk±.

W Innych Pie¶niach byli antagoni¶ci, np Czarnoksiê¿nik. I rety, ta postaæ by³a wspania³a! Swoj± drog±, Mlodziku, jaka jest twoja ulubiona ksi±¿ka Dukaja? Ja oczywi¶cie powinnam teraz czytaæ zamiast spamowaæ na forum.

Oj tam - siedzê z ksi±¿k± i podgl±dam forum .
Najbardziej lubiê "Lód". S±dzê, ¿e gdybym zacz±³ wymieniaæ przewagi "Lodu" nad "Innymi Pie¶niami" to ostatecznie sprowadzi³yby siê tylko do gustu.
W ka¿dym razie odpowiada mi ten rozmach ideowy, konstrukcja ¶wiata i poczucie obcowania z czym¶ wybitnym. Po prostu s±dzê, ¿e Dukaj w "Lodzie" przeszed³ sam siebie i czekam mocno na jego nastêpn± pe³noprawn± powie¶æ, by móc porównaæ.

A argumentem za Innymi Pie¶niami nie mog³oby byæ to, ¿e Inne Pie¶ni czyta³o mi siê bardzo ³atwo i by³am niesamowicie podekscytowana a Lód bardziej mêczy i odk³ada siê, i nie tylko ja ale ty te¿ czyta³e¶ go d³ugo? Esensja stwierdzi³a, ¿e to Inne Pie¶ni s± najlepsz± polsk± ksi±¿ka fantastyczn±. Lód by³ chyba na drugim miejscu w tym rankingu. Z drugiej strony wiem o czym mówisz. Inne Pie¶ni jest w³a¶nie taka zbyt przyjemna by mieæ po tym ciê¿k± satysfakcjê przetrawionej ceg³y. Poza tym jest filozoficzna, a wiêc ³atwa dla ka¿dego nie wyspecjalizowanego, podczas gdy Lód ca³y czas trenuje mózg jakimi¶ abstrakcjami z dziedziny fizyki, chemii i jakimi¶ teoretycznie matematycznymi (ale chyba wcale nie) obliczeniami.

Mnie "Inne Pie¶ni" nie lecia³y wcale tak ³atwo za pierwszym razem. Ale ¼le do nich podszed³em.
"Lód" za pierwszym razem czyta³em pó³ roku, ale pope³ni³em straszliwy b³±d bior±c siê akurat za tê powie¶æ Dukaja nie maj±c obycia z ambitn± fantastyk±. Za drugim razem czyta³em pó³tora miesi±ca i nie sz³o mi a¿ tak ciê¿ko, wystarczy siê skupiæ. Niektóre zagadnienia naukowe faktycznie mog± sprawiaæ problem. Odno¶nie wy¿szo¶ci "Lodu" nad "Pie¶niami" i na odwrót - wszystko zale¿y od osoby, zwolennicy jednego i drugiego dziel± siê dok³adnie na po³owê, ¿eby by³o ¶mieszniej: znam matematyka który woli "Inne Pie¶ni" i humanistê (chyba) preferuj±cego "Lód".

Ja sama nie jestem pewna bo jeszcze nie skoñczy³am, ale w rankingach esensji zarzuca siê Lodowi g³ównie rozdmuchanie. To jest w³a¶nie to, co ty doceniasz. Poka¿ê ci nawet obrazoburcz± recenzjê z Biblionetki o ile wcze¶niej jej nie widzia³e¶. http://www.biblionetka.pl/art.aspx?id=78584 Maj± tam te¿ kilka innych ciekawych recenzji, mo¿e która¶ z nich ci siê spodoba. Lód ma w ogóle bardzo nisk± ¶redni± ocenê w Biblionetce, 4,97 na 800 u¿ytkowników. Dla porównania Król Bólu ma 4,99 a Inne Pie¶ni 5,17. I sk±d? I dlaczego? Bo Bliblionetka pe³na mainstreamowców czy dlatego, ¿e Inne Pie¶ni w³a¶nie fabu³ê maj± prost±, sztampow±, z antagonist± i protagonist±, jak wyjêt± z Harrego Pottera i w dodatku ja bym tego nie nazwa³a science fiction.

"Inne Pie¶ni" s± o tyle sf, ¿e ¶wiat przedstawiony jest zbudowany pod³ug metodologii sf i na bazie nauki, có¿ z tego, ¿e od dawna nieaktualnej? TO daje nam New Weird i tak "Inne Pie¶ni" s± klasyfikowane.

Z tym, ¿e to New Weird siê zgadzam ca³kowicie, ale tu pisze jak wó³ - science fiction. Tu, znaczy, w Nowej Fantastyce.

Naprawdê? Bo parê lat temu widzia³em zbiorcz± recenzjê (w NF w³a¶nie) polskich ksi±¿ek przynajmniej pretenduj±cych do New Weird ("Dziki mesjasz", "Trzeci ¦wiat") i tam w³a¶nie "Inne Pie¶ni" by³y wymienione jako newweirdowa klasa sama w sobie.

xD Bo ja siê pomyli³am oczywi¶cie. Buszowa³am po BiblioNetce i chcia³am napisaæ "tu w BiblioNetce". Nie wiem czemu napisa³am "tu w Nowej Fantastyce". A skoro NF tak twierdzi to spokojna g³owa. BN to mainstreamuchy, ignoranci je¶li chodzi o fantastykê.

Nem, ¿eby¶ ty widzia³a listê ulubionych ksi±¿ek naczelnego Solarisu. Zastanawia³em siê, jakimi on przes³ankami siê kierowa³, przyporz±dkowuj±c ksi±¿ki do SF. "Dworzec Perdido" od biedy bym zrozumia³, ale "L¶nienie"?!

L¶nienie? xD Szczyt bezczelno¶ci. ¦limaka, którego czytasz raczej te¿ nie nazwa³by¶ science fiction. Jutro o nim porozmawiamy. Tylko ty i ja <3.

A wiesz co, zdziwiony jestem, ¿e ktokolwiek to klasyfikuje do fantastyki. Zadzieraj±cy nosa mainstreamowcy powinni "¦limaka" przygarn±æ do realizmu magicznego.

Wydaje mi siê, ¿e jednak najwiêksz± przyjemno¶æ ¶limaka maj± ci, którzy zamiast go odczytywaæ, czytaj± go. Czyli rozsmakowuj± siê g³ównie w jego warstwie fantastycznej.

Dukaj o którym by³a mowa, zawsze kojarzy mi siê z Philipem K. Dickiem. Sposób pisania dialogów w mojej opinii zawiera nutkê podobieñstwa.
Nie wiem czy by³a polecana, ale polecam gor±co ju¿ do¶æ leciw± ksi±¿kê "Przez ciemne zwierciad³o" Czytali¶cie?

O czym ty mówisz? ¯eby porównaæ Dicka do Dukaja to by by³o chyba w ¿yciu nie czytaæ nic innego.

Ja szukam polecanki. Jaka¶ lekka ksi±¿ka psychologiczna. No co¶ na poziomie "Lolity"... no trochê ni¿szym z powodu braków. W ka¿dym razie trochê psychologi + fajna fabu³a. Poleci kto¶ co¶?

Lekka ksi±¿ka psychologiczna. Te¿ ¿e¶ wymy¶li³. Zreszt± nie bardzo rozumiem okre¶lenie "ksi±¿ka psychologiczna". Ka¿da powie¶æ ma bohaterów, od których wymaga siê charakteru .
"Odkrycie nieba" jest stosunkowo lekkie i "psychologiczne". "Z³oty Notes" równie¿, ale ten to ju¿ do¶æ nu¿±cy, przynajmniej dla mnie taki by³.

Ej ja tu ci na pewno pisa³am polecanki a nie ma. A ju¿ nie pamiêtam co poleca³am ;w A wiem, "Dyscyplina" i "Jestem bogiem", ale przy tym nie bêdziesz móg³ siê fapowaæ. I nie mów tak brzydko o "Lolicie". To nie by³o pisane dla napalonych nastolatków tylko dla doros³ych, rozs±dnych ludzi.

Btw, Sisiu, ja rozumiem, ¿e raz w ¿yciu przeczyta³e¶ ambitn± ksi±¿kê i masz zogromn± potrzebê zademonstrowania wszystkim jak bardzo jej nie zrozumia³e¶, ale proszê, przestañ trajkotaæ o "Lolicie" bo mi siê na wymioty zaczyna ju¿ zbieraæ. Dok³adnie tak samo mia³em, gdy nie mog³e¶ przestaæ siê podniecaæ (bo "ekscytowaæ" to chyba z³e s³owo) "Achaj±".

Je¶li tym co doceni³e¶ w autorze "Lolity" jest niewiarygodna finezja pióra i ob³êdne metafory to za jego arcydzie³o uwa¿a siê "Adê albo ¿ar".

Nie, on doceni³ motywy pedofilskie i ³atwo¶æ uto¿samienia siê z bohaterami (podejrzewam, ¿e Rencio uto¿samia³ siê z ma³ymi dziewczynkami, dlatego ta ksi±¿ka tak pobudza jego wyobra¼niê).

Bo¿e jak smutno.
Hmm tam by³a jedna ma³a dziewczynka i jeden pisz±cy w wiêzieniu pedofil. Nie by³o scen seksu, ale za to niektóre ocieka³y erotyzmem, bo Nabokov ma wyj±tkowo specyficzny talent do opisywania. W jego wydaniu jakakolwiek literatura realistyczna nie wygl±da na realistyczn±. Jego metafory ponosz±, wprowadzaj± w swój w³asny system logiczny. Czytelnik nie zrozumie z pocz±tku, a pó¼niej zaczyna nie tyle rozumieæ, co czuæ. W s.o.d.'owych dyskusjach stwierdzono, ¿e to dlatego, ¿e Nabokov ma specyficzn± odmianê upo¶ledzenia, która za pomoc± jego pióra pozwala mu na przeniesienie czytelnika do ob³êdnego ¶wiata widzianego swoimi oczami. Wydaje mi siê, ¿e Lolita to jego najprostsza ksi±¿ka.

Pamiêtam jak Renal, widocznie ¶wie¿o podniecony ksi±¿k±, pisa³ do mnie z za¿artym przekonaniem, ¿e w wieku nastu lat by³am nimfetk±.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl